Przejdź do treści

Weź drugiego psa!

To jeden z mitów krążących na temat „leczenia” lęku separacyjnego. Oczywiście, zdarzało się nie raz, nie dwa, że rzeczywiście po dobraniu kompana dla naszego problemowego psa, problemy separacyjne zniknęły jak ręką odjął. ALE!

Na pewno nie jest to pierwszy krok, jaki powinniśmy podjąć ani pierwsza rada, jakiej powinniśmy udzielić.

Według badań z 1996 roku przeprowadzonych przez grupę naukowców, poziom stresu w przypadku rozłąki z człowiekiem jest o wiele wyższy, niż podczas rozdzielenia z drugim psem, z którym dane zwierzę ma silną więź. Przekonano się również, że w znacznej większości wypadków psu cierpiącemu na lęk separacyjny nie pomógł drugi pies.

Zdecydowanie częściej dzieje się tak, że drugi kompan dołącza do naszego psa i razem zaczynają wyć i szczekać lub wspólnie niszczyć mieszkanie. Może się okazać, że owszem, nasz pies mniej się stresuje nasza nieobecnością, ale z kolei w wyniku bardzo ekscytujących wspólnych zabaw psy tracą nad sobą kontrolę i roznoszą dom. Może tez być tak, że drugi pies nie będzie zupełnie rozumiał, o co chodzi temu tęskniącemu i po prostu będzie go ignorował albo będzie w stresie spowodowanym jego zachowaniem.

Teoretycznie w wyniku wcześniejszego bardzo szczegółowego dobierania psa pod względem charakteru, osobowości i temperamentu do naszego czworonoga jesteśmy w stanie względnie przewidzieć, czy będzie pomocne dołączenie nowego członka rodziny, czy nie. Ale nadal pozostaje to dość mocno w sferze przypadku i z pewnością nie każdemu psu ten rodzaj „terapii” pomoże. Natomiast na ślepo biorąc pod swój dach drugie zwierzę, za motyw mając tylko wyleczenie lęku separacyjnego naszego psa, dokładamy sobie kłopotów i możemy podwoić problemy, które mamy z obecnym psem dotyczące nie tylko zostawania samemu w domu 😉